Antoni Ledóchowski 1895 - 1972
Profesor,
Kapitan ż.w.
Antoni Ledóchowski, oficer austriackiej i polskiej marynarki wojennej i handlowej (kapitan żeglugi wielkiej), nestor polskiego szkolnictwa morskiego, wykładowca w szkołach morskich w Tczewie, Gdyni i Szczecinie. Był autorem pierwszych w niepodległej Polsce podręczników do nawigacji.
****************
Antoni Maria Józef Maksymilian Halka Ledóchowski ur. 9 VI 1895 w Drahotusch na Morawach, był drugim dzieckiem Generała Mieczysława Ledóchowskiego i Franciszki z domu też Ledóchowska.
Po ukończeniu Gimnazjum OO. Jezuitów w Chyrowie w 1913 r. wstąpił do Szkoły Kadetów Marynarki Wojennej Austrii w Puli. Ukończył obowiązujące studia oficerów marynarki na wydziale nawigacyjnym. Przez cały czas pierwszej wojny światowej pełnił służbę w Puli na Istrii, gdzie znajdował się port floty wojennej cesarstwa austriackiego. Ostatni rok pełnił służbę swą w randze porucznika na pancerniku „Prinz Eugen” pod komendą późniejszego prezydenta Węgier Hortyiego.
Antoni natychmiast po zakończeniu wojny zgłosił się do służby w Polskiej Marynarce Wojennej. Z uwagi na to, że najwyższą koniecznością polskich władz morskich było kształcenie oficerów dla przyszłej floty polskiej, uznając Antoniego kwalifikacje za bardzo wysokie, podnosząc go do stopnia kapitana, przekazano do Ministerstwa Handlu, które to miało zorganizować Państwową Szkołę Morską. Ta szkoła miała szkolić młodych kadetów na oficerów nawigacyjnych i mechaników dla siłowni okrętowych. Z grona osób powołanych do organizowania Szkoły Morskiej, najliczniejsi byli oficerowie z byłej marynarki rosyjskiej, jeden był z Niemiec i jeden z Austrii, to najmłodszy z nich Antoni.
Słynny ze swej morskiej kariery i piśmiennictwa, oraz faktu, że przeżył zaraz w początkach drugiej wojny światowej zatopienie polskiego największego statku pasażerskiego MS „Piłsudzki”, jako jego pierwszy oficer nawigacyjny, ale również uczeń Antoniego z pierwszych kursów Tczewa, Kpt. ż. w. Karol Olgierd Borchardt, wspomina:
„Nie mieliśmy ...ani jednego podręcznika z dziedziny nautyki, nie istniało też słownictwo morskie. To wszystko należało stworzyć z niczego. Antoni Ledóchowski rozpoczął swą pracę od tworzenia polskiego słownictwa nautycznego. Dzisiaj do tej samej pracy Ministerstwo Żeglugi powołuje potężne komisje zbierające się okresowo dla rozpatrzenia poszczególnych zagadnień terminologicznych. Zadaniu, które wykonuje (tekst z roku 1960) dziś sztab naukowców, musiał sprostać były „Fregattenleutnant” z austriackiego pancernika „Prinz Eugen”. Zaczął od tłumaczenia nautyki Stupera. Tłumaczenie to zostało powielone litograficznie, jednocześnie opracował budżet przyszłej szkoły morskiej, a w 1920 r. przeprowadził pierwsze egzaminy wstępne które odbyły się w Warszawie. W grudniu 1920 kapitan Ledóchowski rozpoczął pracę wykładowcy w nowo utworzonej Państwowej Szkole Morskiej w Tczewie.”
Pierwszym kierownikiem Wydziału Nawigacyjnego PSM. w Tczewie był Kpt. ż. w. Mamert Stankiewicz, znacznie starszy od Antoniego, pochodzący z polonii zaboru rosyjskiego. Mamert Stankiewicz zginął jako kapitan MS „Piłsudzkiego”. W swoich notatkach zachowanych z lat międzywojennych tak wspomina Antoniego Mamert Staniewicz:
„Rozpoczął się rok szkolny [1920 r.] ..Przypadło mi niewiele godzin wykładów, ale i te wymagały ode mnie intensywnego przygotowania się...........Dużą pomoc okazał mi w tym kapitan Ledóchowski, który wykładał astronomię i tak samo jak ja nawigację.
...Razem z nim ustalaliśmy, przynajmniej do pewnego stopnia, terminologię tych przedmiotów i bezsprzecznie więcej w tym było inicjatywy jego niż mojej, gdyż lepiej i swobodniej władał językiem polskim.”
Równolegle do wykładów w Tczewie wraz z Kpt. Mamertem Stankiewiczem, Antoni w ogromnie trudnych warunkach komunikacyjnych, już od 1920 r., dojeżdżał do Torunia, tamtejszej Szkoły Podchorążych gdzie z braku specjalistów w tych dziedzinach obaj prowadzili wykłady. Tłumaczenia z niemieckiego i skrypta Kpt. Ledóchowskiego, były podstawą szkolenia młodych nawigatorów floty wojennej i handlowej.
To wszystko, dotychczas opisane o Antonim, dotyczyło czasu i okoliczności, w którym liczył sobie dopiero 25/26 lat życia.
Trzeba wspomnieć, że uczniowie pierwszego, drugiego rocznika Szkoły Morskiej, to byli w większości dorośli mężczyźni, którzy już jako żołnierze brali udział w minionej pierwszej wojnie światowej i byli równi wiekiem Antoniemu albo tylko nieco młodsi.
Kpt. ż. w. Karol Borchardt, jeden z nich, tak pisze o Antonim, jako ich wykładowcy i wychowawcy:
„Astronomia wymaga dla jej zrozumienia bardzo dużego zasobu wyobraźni, to też kapitan Ledóchowski chcąc nas, to znaczy swoich uczniów, zachęcić do wysiłku, używał powiedzenia: „pomyślcie to nie boli!”....Nie zdarzyło się, by kiedykolwiek nota niedostateczna z jego przedmiotów wywołała uczucie niechęci do kapitana. Nigdy! Gdyby był królem, bez wątpienia jego poddani, to znaczy my uczniowie dodalibyśmy do rzymskiej liczby przy jego imieniu SPRAWIEDLIWY. Osoba jego nie mieściła się w ramach krytyki czy żartu lub sądu uczniowskiego. Był nietykalny. Jedyna familiarność w stosunku do osoby kapitana przejawiała się w nazwaniu go jego spieszczonym imieniem. Żaden uczeń mówiąc o nim nie wymówił imienia Antoni. Zawsze i wyłącznie – TOSIO.”
Co poprzednio o Antonim podane to ma wprowadzić czytelnika do poznania go jako osobowość. Antoni czy w latach 1920 do 1930 w Tczewie i kolejno 1930 do 1939 w Gdyni oraz po wojnie 1945 do 1947 i kolejno w Szczecinie do 1953 wykazał w pełni swoje kompetencje w zakresie kształcenia przyszłych fachowców w zakresie nautyki, astronomii a również matematyki, fizyki.
Co równie ważne a może decydujące, wykazał się wybitnymi zdolnościami pedagogicznymi i wychowawczymi. „Tosiem” pozostał na zawsze dla kapitanów pierwszych roczników z okresu Tczewskiego.
Już od czasów Gdyńskich Państwowej Szkoły Morskiej był profesorem oraz kierownikiem Wydziału Nawigacyjnego, co mu przysługiwało z tej prostej przyczyny, że całą literaturę nautyczną, wszystkie podręczniki naukowe w języku polskim, są jego autorstwa. W całej karierze nauczyciela Antoni był dla swoich uczniów przykładem postępowania sprawiedliwego, mimo surowych wymagań pozyskania przez nich pełnej odpowiedzialnej wiedzy dla służby w zawodzie marynarza.
Brak fachowych książek w języku polskim do nauki dla szkolenia oficerów nawigatorów i mechaników statków handlowych, pasażerskich itp. oraz okrętów wojennych, których w odbudowującej się Polsce coraz przybywało, sprawił, że Antoni postanowił ten brak wypełnić.
Antoni od początku swej pracy w Tczewie przystąpił do opracowywania tekstów przyszłych książek przeznaczonych dla Szkolnictwa morskiego. Wymieniając z kolei były to następujące tytuły:
Astronomia żeglarska, 1928 r.
Tablice nawigacyjne, 1933 r.
Kurs nawigacji, 1942 r.
Kompas żyroskopowy
Radiogoniometria
Logi mechaniczne
Sondy dźwiękowe
Dewiacja kompasu
Dla przykładu Astronomia żeglarska wychodziła w późniejszym czasie pod tytułem Astronawigacja i było jej 6 wydań w latach 1928, 1934, w Londynie 1942, oraz po wojnie 1951, 1953 oraz 1966. Podobnie kilkakrotnie były wydawane inne tytuły.
W Szkole Morskiej odbywały się krótkie pływania dla chętnych adeptów pragnących szkolić się na oficerów oraz t. zw. letnie trwając kilka miesięcy dla przyszłych już do szkoły przyjętych kadetów, nawigatorów. Po krótkich pływaniach odpadało wielu początkowo chętnych, nie przyjętych przez dyrekcję szkoły bo się nie nadawali, jak i rezygnujących z własnej decyzji, z uwagi na bardzo trudne warunki pracy na statku.
Antoni pływał jako oficer prowadzący wykłady na ówczesnym statku szkolnym żaglowcu Lwowie w latach 1920 do 1930. Na późniejszym statku szkolnym Darze Pomorza, po 1930 r., Antoni już nie pływał w tym charakterze, bo wyszkolił już odpowiednich następców.
Kiedy w 1930 r. ukończono budowę nowego zespołu budynków Szkoły Morskiej, kapitan Antoni przeniósł się z rodziną do Gdyni. Okres do 1 września 1939 r. był dla niego najbardziej twórczym i pomyślnym czasem.
Antoni w tym czasie kupił 1000 metrowy grunt w Gdyni-Orłowie i tam wybudował willę, w której w 1933 r. wraz z żoną i synem zamieszkał.
Ojciec Antoniego – Mieczysław, który był Kuratorem Ekonomicznym Zakładu Narodowego im Ossolińskich we Lwowie, zmarł w 1935 r., i Antoni miał zgodnie ze Statutem ZNiO przejąć to wysokie, odpowiedzialne narodowe posłannictwo przejąć, wraz z przystającymi do tego majątkami. Antoni odmówił, bo uważał, że lepiej może służyć sprawie kraju w zawodzie marynarza, jak rolnika, leśnika czy administratora tej zasłużonej instytucji zwanej w skrócie Ossolineum. Przekazał więc kuratorię w Ossolineum swemu synowi Mieczysławowi.
Ten piękny, tak owocny czas dla odbudowy wolnej Polski po wojnie, skończył się raptownie w poranek, dnia 1 września 1939 r. Po zdobyciu Gdyni, Niemcy aresztowali profesorów Szkoły Morskiej, w tym Antoniego. Osadzony w Stuthofie, został dzięki heroicznym zabiegom żony zwolniony. Okres wojenny spędził z rodziną w Lipnicy Murowanej, gdzie w "oficjalnym" tajnym nauczaniu akowców uczył matematyki i fizyki (6), i w Krakowie 1944 oraz 1945, gdzie pracował jako urzędnik.
Po zakończeniu wojny w 1945 r., już w kwietniu wraz z kpt. ż. w. Konstantym Maciejewiczem, słynnym dowódcą Daru Pomorza, wyruszył Antoni wraz z posuwającym się na zachód frontem, w kierunku Gdyni. Obaj chcieli natychmiast przejąć gmachy Państwowej Szkoły Morskiej, aby nie uległy niepotrzebnym spowodowanym przez działania wojenne ewentualnym szkodom. Nowe władze „Polski Ludowej”, powierzyły kpt. Maciejewiczowi urząd dyrektora Szkoły, a Antoni zajął się, „swoim” wydziałem nawigacyjnym. Niestety willę Antoniego w Gdyni- Orłowie, w której mieszkał przed wojną z rodziną, zastał przez wojska sowieckie spaloną!
Państwowa Szkoła Morska rozpoczęła pracować w tych nowych warunkach, względnie normalnie.
W 1947 r. postanowiono przenieść wydział nawigacyjny do Szczecina. Przenieśli się więc do Szczecina kpt. Maciejewicz i kpt. Ledóchowski. W Szczecinie zaczynają się trudności dla Antoniego, bo uczniowie szkoły obdarzają większym zaufaniem swego profesora Antoniego jak „powinni” urzędujących tam partyjnych sekretarzy! A wydawnictwo domagało się aby w nowym wydaniu jego książek, je „bardziej upartyjnić”. Kpt. ż. w. Wiktor Czapp tak pisze o tym we swych wspomnieniach po śmierci Antoniego: „Pamiętam, że pewnego dnia kapitan przyszedł do klasy bardzo zmartwiony i powiedział, że wydawca nowego wydania „Astronomii żeglarskiej” zażądał, aby książkę upolitycznić. Zmartwiony pytał jak ma to zrobić. Astronomia jest matematyką i niema nic wspólnego z polityką”.
Antoni został zwolniony ze Państwowej Szkoły Morskiej (wróg klasowy!) i pracuje w Szczecińskim Urzędzie Morskim, jako kierownik motorówki, która stawia i kontroluje czy są dobrze zakotwiczone pławy na zalewie Szczecińskim!
Tak warunki pracy jak i wynagrodzenie sprawiają, że znajduje się w bardzo trudnej i przykrej sytuacji. Wchodzące do portu Szczecińskiego statki salutują demonstracyjnie małą motorówkę, wiedząc, że znajduje się na niej Nestor polskiej nawigacji.
W 1956 r. "Wiesław" czyli Władysław Gomułka, ówczesny przywrócony do łask sekretarz PZPR, po okresie, w którym nie fachowcy a partyjni obejmowali różne ważne stanowiska, zarządza przywrócenie fachowców do ich utraconych pozycji. W ramach tej akcji Antoniemu proponuje się, zajęcie, które uzna za jemu odpowiadające, oraz ewentualny powrót do szkolnictwa morskiego.
Antoni podejmuje decyzję, proponowaną mu przez Polską Żeglugę Morską, przyjęcie stanowiska kapitana na jednym ze statków handlowych tej instytucji. Pływa na kilku statkach do 1962 r.
W 1962 r. powstaje Szkoła Rybołustwa Morskiego, i Antoni powraca w tej szkole, do swego ulubionego zajęcia wykładowcy.
W roku 1969 idzie Antoni na emeryturę. Od tej pory sypie się na niego grad najwyższych odznaczeń, których niema co wymieniać, bo swym życiem i działalnością przysłużył się jak mało kto Polsce i jej działalności na morzach świata.
Antoni ożenił się pierwszy raz z Matyldą Warnesius. Ślub odbył się w Krakowie 29 czerwca 1919 r. Syn z tego małżeństwa Mieczysław ur. 3 listopad 1920 r.
Z drugiego małżeństwo Antoniego z Zofią Woźny 1945 r., trzej synowie, Wincenty ur. 21.VIII.1946, Hubert, ur. 1. IX. 1947 oraz Włodzimierz ur. 1 IX. 1949.
Antoni zmarł 22 sierpnia 1972 r.
Pochowany został w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. Kpt. Maciejewicz idąc za trumną na jego pogrzebie, wymawiał mu, że jest starszy i powinien pierwszy umrzeć. Maciejewicz zmarł około miesiąc później, jego grób leży obok Antoniego.
Imię Antoniego Ledóchowskiego noszą (bądź nosiły);
● Statek szkolny Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie
– MS Antoni Ledóchowski
● Planetarium wydziału Nawigacyjnego Wyższej Szkoły Morskiej
w Gdyni, z 1979 r.
● Ulica na szczecińskim osiedlu Reda
● Ulica w Gdyni-Obłuże
● Szkoła Podstawowa nr 37 na osiedlu Słonecznym w Szczecinie
Antoni, profesor, Kpt. ż. w. pozostał w pamięci ludzi morza, ale i nie tylko, jako zasłużony współtwórca Państwowej Szkoły Morskie. Twórca fachowej literatury morskiej z zakresu nawigacji, astronomii morskiej, w dużej mierze wybitny matematyk i fizyk.
W szczególny sposób, zasługuje na najwyższe uznanie za działania swoje jako wychowawca.
We wszystkich wspomnieniach po jego śmierci, liczni jego uczniowie nie tylko dziękowali za nabytą wiedzę, ale silnie podkreślali swą wdzięczność, właśnie za wpojone im przez kpt. Ledóchowskiego wychowanie na prawych o odpowiedzialnych ludzi.
Mieczysław Ledóchowski, 2012 r.
Przypisy:
(1) „… aby pozostał nasz ślad”. Mieczysław Ledóchowski. Opublikowany przez Towarzystwo Przyjaciół Ossolineum, Wrocław 2002 r. ISBN 83-7095-051-5, s. 33-37.
(2) Wikipedia.
(3) Pozostałe materiały od Mieczysława Ledóchowskiego.
(4) Grób kpt. Antoniego Ledóchowskiego w kwaterze zasłużonych Cmentarza Centralnego w Szczecinie (2).
(5) Rozumiem, że została wydana w 2005 r. monografia pt. Kapitan Żeglugi Wielkiej Antoni Halka-Ledóchowski „Dziadek”. Franciszek Semer. Wydawnictwo MER Rekowski, Gdańsk 2005 r. (2)
(6) Na niektórych stronach internetowych związanych z Lipnicą Murowaną, znajduje się Skład osobowy dowództwa AK, w tym prof. Antoni Ledóchowski jako członek zespołu tajnego nauczania.